Archiwum 24 kwietnia 2017


kwi 24 2017 Pih aż do znudzenia
Komentarze: 0

07cd260af04241fe517c36ffff509216.jpg Ile razy zdarzyło Wam się oglądać pijanych artystów na scenie? Mi wielokrotnie, ale to już czasami robi się nudne. Czekasz na koncert, wychodzi nawalony jegomość i całą zabawę bierze w łeb… Chociaż wyczyn Piha z 2011 roku na Kempie nie był chyba aż tak tragiczny. Przynajmniej nie ten.
Stałem pod sceną i słuchałem jak się tłumaczy, że problemem wcale nie był alkohol, czyżby? Może i nie, bo był w stanie nakłonić nas do wspólnego „Ty moja mordo, mordo”. Z resztą, koncert się odbył i nie był zły, właściwie bawiłem się dobrze. Jednakże chciałem wspomnieć sytuację, kiedy Pih przegiął, a było to w grudniu 2014 roku. Zapewne każdy śledzący fan rapu wie o czym mowa, a mianowicie o koncercie urodzinowym DJ-a Black Belt Grega i Phunkilla w niePowiem. Rozumiem niechęć Piha do nowego pokolenia twórców hip-hopu, do nowego flow, nowego stylu ale nie przesadzajmy, umiar w krytyce trzeba mieć. Po cholerę się wbijać na scenę i ostentacyjnie drzeć japę, że to nie jest hip hop? Tego nie mogłem przeboleć i mimo że lubię jego twórczość, posiadam całą kolekcję płyt, z takimi klasykami jak: „Kwiaty Zła”, „Dowód Rzeczowy” czy „Kino Nocne”, to takie popisy nie są mi w smak. Sory Pih, ale czasem trzeba zachować się jak na dorosłego faceta przystało a nie odstawiać takie szopki.


skatestyl : : pih